Wysłany: 2011-09-05, 16:42 Historia jednego SMS-a do koleżanki z pracy
Mamy w pracy pewną bardzo specyficzną niewiastę. Otóż dziewczyna jest typem intelektualnej, aseksualnej okularnicy, przy której nawet przeżarci degrengoladą do szpiku kości mułoryjcy bastują ze swoimi nihilistycznymi tekstami, żeby nie skalać jej perłowego umysłu.
Dla mnie stanowi ostatni bastion przyzwoitości, kontrapunkt dla tego całego szemranego tałatajstwa i rodzaj odtrutki po skatologicznych dżołkach zapodawanych w fabryce w ilościach przemysłowych.
Od początku starałem się wywierać na niej dobre wrażenie, a kiedy już je wywarłem, starałem się tego nie spier*dolić i pryncypialnie ukrywałem moją błazeńską naturę pod fasadą czarującego misiaczka, pełnego dystynkcji i szarmanckiego gestu. Taka kabotyńska postawa zdawała egzamin i metodą małych kroczków tworzyliśmy coraz szerszą płaszczyznę przyjacielską, ba, zaczęła mi nawet przynosić kanapki na drugie śniadanie.
W końcu miałem w realu kogoś, z kim mogę pokonwersować o czymś innym niż dupy, cycki, auta i mecze, a w dodatku był to ktoś, kto nie kręcił mnie na tyle, że mogłem skupić się wyłącznie na rozmowie.
Przez miniony tydzień urabiałem się w robocie po łokcie, sypiając po trzy, może cztery godziny na dwie doby i zaprzęgnięty w tym morderczym kieracie czułem się jak narrator w Fight Clubie, cała rzeczywistość stawała się kopią kopii skopiowanej kopii. Zaczynałem przypominać krzyżówkę zmęczonego życiem i wiecznie przygarbionego Nicolasa Cage' a z oczami Steve'a Buscemi.
Kiedy nadszedł już ten wymodlony dzień wolny i mogłem pobyczyć się w wyrze do oporu, otrzymałem od niej pełnego zatroskania SMS-a: "Hej Franiu. Jak się dzisiaj czujesz, hmm?".
Piszę ze słownikiem T9, więc odpowiedziałem błyskawicznie, tylko ukradkiem zerkając na ekran: "Hej. Dzięki, czuję się dobrze, bo w końcu porządnie się wyspałem".
Po minucie dostałem następnego esa, który wprawił mnie w niemałą konsternację: "Wiesz co? Nie wiedziałam, że jesteś taki obrzydliwy".
Rozkminiałem dłuższą chwilę, o ch*j jej mogło chodzić, ale skonkludowałem, że pewnie coś się jej pokićkało, albo jeszcze dostatecznie się nie rozbudziłem, żeby załapać ten zakonspirowany gryps.
Nie dawało mi to jednak spokoju, więc wszedłem do folderu z wysłanymi wiadomościami i wszystko stało się jasne.
Zamiast "wyspałem" było "wysrałem".
Dziękuję ci, poprzedni właścicielu mojej Nokii, za tak twórcze wzbogacenie słownika!!!
No chyba nie obraziła sie za bardzo na Ciebie,a Ty wytlumaczyłes jej co sie stało.Ale fakt jest faktem,że pewnie sam bym sie zdenerwował po otrzymaniu takiego sms-a.Ale człowiek jest tylko człowiekiem i każdy może się pomylić przy pisaniu tekstu.Mnie tez czesto sie takie cos przytrafia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum