//Przepraszam, że język niedopracowany, błędy i tak dalej, ale musiałem ko?czyć kazde zdanie zanim mi wyloguje po 30 sekundach, więc... xD
18 lipca 2008 roku. Przeddzie? moich urodzin.
Pojawiłem się w świecie runescape. Rozejrzałem się. Znajdowałem się w kamiennym lochu wychodzącym na jakąś jaskinię. W luchu tym, przy ścianach walały się różne pudła i skrzynki. Strop utrzymywał się na trzech kolumnach, trzecia była nadniszczona i nie siegała sufitu. O jedną z kolumn opierała się drabina prowadząca na wyższą kondygnację. Za moimi placami znajdowało się wiele beczek. Przede mną natomiast stał wysoki mężczyzna w pięknej, białej zbroi. Nosił on zielonkawe włosy, długi, wspaniały miecz i pomara?czową, prostokątną tarczę z herbem rodu. Podeszłem do niego. Przestraszyłem go, ponieważ podeszłem go od tyłu.
Porozmawiałem z nim i dowiedziałem sie, że jest on Białym Rycerzem i przybył tu, zeby walczyc ze smokiem, lecz nie jest na to przygotowany. Nie miał przy sobie jedzenia, runów ani innych Białych Rycerzy. Dowiedziałem sie od niego, że bedzie walczył z bardzo rzadkim gatunkiem trójgłowego smoka.
-Więc, co ja mogę zrobić? - spytałem.
-Możesz zawrócić!
Wtedy pojawił się smok. Był wielki, zielony i miał trzy głowy. Zaatakował Sir Vanta, jednak on osłonił się traczą. Sir Vant zaatakował smoka sztychem, potem ciął go szerokim machnięciem w trzy głowy smoka. Biedny smok zionał na Sir Vanta ogniem, jednak ten osłonił się tarczą. Wtedy za moimi plecami pojawił się goblin i zaczął grzebać w skrzynkach stojących pod scianą. Sir Vant tymczasem ciężko zranił smoka. Smok wstał na tylne łapy i z rykiem cofnął się, uderzając swoimi trzema głowami w strop jaskini. Sufit zatrząsł sie i na głowę goblina spadło kilka kamieni, ogłuszając go. Smok wycofał się w głąb jaskini, a Sir Vant go nie gonił.
Podszedłem do Sir Vanta.
-Myślę, że znaleźliśmy dla ciebie robotę, kimkolwiek jesteś. Weź ten miecz i tą tarczę.
Wziąłem od Sir Vanta miecz treningowy i tarczę, a on kazał mi zabić goblina, zanim ten się ocknie. Podszedłem do goblina i ciąłem go mieczem. Właśnie w tej chwili odzyskał przytomność.
-Gaargh! Teraz weź to! - wrzasnął goblin i uderzył mnie pięścią.
Zemściłem się na nim i rozpłatałem mu czaszkę. Goblin padł martwy na ziemię. Przeszukałem go i znalazłem kilka złotych monet. Wziąłem je ze sobą, zabrałem także jego resztki, żeby potem pochować. Podszedłem do Sir Vanta i po krótkiej rozmowie dał mi on plecaczek, w którym schowałem żłote monety i kości goblina. Sir Vant podszedł do nadniszczonej kolumny i wyciągnął ze szpary w niej kartkę papieru. Przeczytał ją, po czym dał ją mi. Była to magiczna lista wszelkich questów, czyli zada?, które mogłem w tej chwili wykonać dla osób potrzebujących pomocy. Lista magicznie się aktualizowała, gdy ktoś nowy potrzebował pomocy, gdy ją otrzymał i gdy wykonałem zadanie. Spojrzałem na listę. Pierwszym moim zadaniem było wykonanie questu Sir Vanta. Przedstawiała sie ona następująco:
1.Zabić goblina
2.Przygotować się do wydostania sie na powierzchnię.
3.Praktyka łucznicza.
4.Wyłowić raka.
5.Ugotować raka.
6.Otrzymać paczkę runów.
7.Nauczyć się modlitw.
8.Wydobyć rudę miedzi i cyny.
9.Wykuć siekierę.
10.Ściąć drzewa dla kłód.
11.Rozpalić ognisko.
12.Pojedynek!
Schowałem listę do kieszeni i podszedłem do Sir Vanta. Opowiedział mi o mieście Lumbridge i reszcie swiata Runescape. Ledwo to zrobił, a powrócił smok, tym razem w towarzystwie Druida Chaosu. Sir vant zaatakował smoka i kazał mi uciekać. Wtedy weszłem po drabinie na górę i wydostałem się na powierzchnię. Znalazłem się w mieście Lumbridge. Spojrzałem na listę zada?, po czym pobiegłem do miejsca, gdzie miałem odbyć dalsze szkolenie. Porozmawiałem z dziewczyną uczącą strzelania z łuku, a ona dała mi krótki łuk i kołczan pełen strzał. Kazała mi strzelać do tarczy. Za pierwszym strzałem trafiłem w sam środek tarczy. Chyba odkryłem w sobie nowy talent! Nauczycielka łucznictwa powiedziała, ze to był świetny strzał i ze jestem gotowy pomóc Sir Vantowi. Wróciłem więc do miejsca, skąd wyszłem na powierzchnię i przez klapę weszłem do środka jaskini. Krzyknąłem do Sir Vanta, ze mam łuk i strzały, wtedy on powiedfział mi, zebym strzelał do Druida. Kilkoma długimi strzałami wpakowałem w druida pięc strzał, a gdy ten padł na ziemię martwy, Sir Vantowi udało się oślkepić jedną z głów smoka. Smok ryknął z bólu i wycofał się w głąb jaskini. Porozmawiałem z nim i dowiedziałem się, że potrzebuje on czegoś do jedzenia, żeby szybciej wyzdrowieć po potyczce ze smokiem. Poprosił mnie, żebym przyniósł mu pieczonego raka. Wyszedłem więc na powierzchnię i ruszyłem ulicami Lumbridge, aż natrafiłem na nauczyciela łowienia ryb. Wcześniej dla treningu zabiłem jedną z mieszkanek Lumbrige, najpierw strzelając do niej z łuku, a potem dobijając ją mieczem. Podeszłem do nauczyciela rybactwa. Po krótkiej acz owocnej rozmowie dał mi on małą klatkę do łowienia raków i powiedział mi, co mam z nia robić. Zanurzyłem więc klatkę w wodzie i tym sposobem złapałem swoje pierwsze dwa raki z rzeki. Porozmawiałem z nauczycielem rybactwa, a on pogratulował mi połowu i powiedział, gdzie mogę znaleźć kucharza, który nauczy mnie gotować. Udałem się więc do kuchni publicznej i porozmawiałem z kucharzem.
-Ah! Witaj w mojej kucni - jestem Cordero i uczę gotowania - powitał mnie kucharz.
-Nazywam się Ashr Ishiiu i pomagam Sir Vantowi utrzymać smokaw piwnicy. Potrzebuję gotowanych raków.
-Widzę, że masz kilka pięknych, świeżych raków. Możesz je ugotować na moim piecu a ja będę cię pilnować. Zaczynaj: zobaczmy, czy uda ci się prawidłowo ugotować raki.
Podszedłem więc do pieca znajdującego się obok pod ścianą i spróbowałem upiec raka. Za pierwszym razem rak spalił się, a w powietrze uniósł się zapach spalonego mięsa. Na szczęście miałem dwa raki. Spróbowałem upiec drugiego i udało się. Upieczony rak miał apetyczny kolor, był przyrumieniony i smakowicie pachniał. Podszedłem do kucharza i pochwaliłem się wyczynem. Pogratulował mi on i poradził, zebym szybko poszedł do Sir Vanta, bo na pewno bardzo potrzebuje jedzenia. Poszedłem więc z powrotem do piwnicy. Dałem upieczonego raka Sir Vantowi, a on mi podziękował i wyjaśnił, że jedzenie pomaga szybciej zregenerować siły i wyzdrowieć. Potem poradził mi, żebym poszedł do nauczyciela magii, wyszedłem więc z piwnicy i ruszyłem ulicami Lumbridge do miejsca, gdzie wczesniej ćwiczyłem łucznictwo. Zobaczyłem tam kobietę w niebieskich, długich szatach czarodzieja i z kapeluszem magicznym na głowie. Podszedłem do niej i porozmawiałem z nią. Dała mi kilka runów i Księgę Zaklęć. Na razie byłem w stanie wykorzystać tylko dwa czary, teleport do zamku Lumbridge i wietrzny pocisk. Podszedłem do jednej z kukiełek ćwiczebnych i rzucilem na nią zaklęcie Wind Strike. Z moich rąk wystrzelił wodno-powietrzny pocisk, trafiając w kukiełkę. Kukiełka zachwiała się udrzucona siłą zaklęcia, a nauczycielka magii pogratulowała mi, dała mi paczkę lepszych runów dla Sir Vanta i odesłała mnie do niego. Wróciłem więc do piwnicy. Dałem mu paczkę run, a wtedy on powiedział mi o molitwach, które dają siłę i inne błogosławie?stwa. Odesłał mnie w tej sprawie do nauczyciela Modlitw. Wyszłem wiec z piwnicy i ruszyłem drogą na południe do kościoła. Podeszłem do kobiety o imieniu Yauchomi, która powiedziała mi, jak uzywać modlitw. wybrałem więc modlitwę z listy i zagrałem na organach. Wtedy właśnie zaczęło działać błogosławie?stwo nadane mi przez Boga. Yauchomi nauczyła mnie też odnawiać moce modlitwy. Robiło się to, modląc się przed ołtarzem. Gdy dowiedziałem się wsyztskiego, czego trzeba, wyszłem z koscioła, pochowałem szczątki goblina i mieszczanki i ruszyłem ulicami, przez most i dalej na północ do jaskini prowadzącej do kopalni. Ruszyłem w głąb jaskini, gdzie spotkałem nauczyciela górnictwa. Podeszłem do niego, a on dał mi kilof z brązu i nauczył mnie odkrywać, rozpoznawać i wydobnywać złoża różnych metali. Kazał mi on znaleźć złoże rud cyny i miedzi i wydobyć trochę tych metali za pomocą kilofa. Gdy to zrobiłem, pochwalił mnie i odesłał do wyjścia. Dzięki wskazówkom górnika znalazłem hutę i podeszłem do pieca hutniczego. Porozmawiałem z nauczycielem hutnictwa i za jego poradą stopiłem w piecu razem trochę cynku i miedzi. W ten sposób wytopiłem sztabkę brązu. Poszłem z nią do hutnika, a on odesłał mnie do nauczyciela kowalstwa, który znajdował się w kopalni, w której kopałem wcześniej. Podeszłem więc do nauczyciela, a on po krótkiej rozmowie dał mi młot kowalski i kazał mi zrobić toporek do ścinania drzew. Wykułem wiec brązową siekierkę i ruszyłem z nią do wyjścia. Za poradą kowala ruszyłem do zagajnika znajdującego się obok huty, gdzie spotkałem drwala. Kazał mi on ściąć znajdujące się obok drzewo. Uczyniłem to, zdobywając w ten sposób trzy kłody drewna. Drwal pochwalił mnie, a gdy powiedziałem mu o problemie Sir Vanta, poradził mi pójść do sklepu garncarza i kupić krzesiwo. Poszłem wiec do niego i kupiłem krzesiwo za jedną monetę, po czym wróciłem do Sir Vanta, do piwnicy. Powiedział mi on, jak rozpalić ognisko. Rozpaliłem je wiec w specjalnym do tego zadania kręgo z kamieni i wróciłem po drabinie na powierzchnię, po czym ruszyłem do zamku Lumbridge i dwa razy schodami w górę do banku znajdującego się na najwyższym piętrze. Założyłem tam konto bankowe i nauczyłem się go używać. Potem wróciłem do Sir Vanta i porozmawiałem z nim. Powiedział mi on o plusach gotowania na wolnym ogniu. Wtedy właśnie znowu pojawił się smok. Po zaciętej walce Sir vant oślepił drugą głowę smoka, a ten z rykiem wstał i spowodował trzęsienie ziemi. W wyniku tego kopalnia przy moście, w której uczyłem się wydobywać minerały, zawaliła się. Smok uciekł w głąb jaskini, a Sir Vant z wdzięczności za pomoc w pokonaniu smoka dał mi chleb, gliniany garnek, dwie lampy z dżinami, kilka runów oraz brązowy sztylet. Powiedział, ze smok nie zginął, ale nie powinien wracać przez jakiś czas. Poinstruował mnie także w sprawie pozostałych aspektów życia w runescape. Pożegnałem się z nim i wyszłem drabiną na powierzchnię. Potarłem obie lampy, a dżiny które z niego wyszły magicznie zwiększyły moje umiejętności ataku i łucznictwa. Szkoda mi było tylko smoka. W ko?cu nie był winny. Najpierw był owładnięty mocą Druida Chaosu, a potem tylko bronił się przed Sir Vantem. Smok też chce żyć i ma do tego takie samo prawo. Nie rozumiem, dlaczego ludzie tak tępią smoki. Wyszłem z domku, w którego piwnicy przeżyłem swoją przygodę. Dowiedziałem się, że przygoda ze smokiem trwała niecałe dwa dni! Rozejrzałem się. Świat Runescape stał przede mną otworem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum